święta i po świętach...prawie kradzież!
witam Kochani po świętach
święta minęły rodzinnie, jak zawsze za szybko!
w Wigilię byliśmy u mojej mamy, było moje rodzeństwo i my było wesoło-najwięcej śmiechu było przy rozpakowywaniu prezentów, jak Milena piszczała i krzyczała na nowego misia dzieciaki są przesłodkie a Mateusz rozmawiał przez telefon ze świętym Mikołajem
w pierwsze święto byliśmy w domu, bo mąż pracował, za to przyszedł do nas mój brat, bo siostra poszła do swojego narzeczonego (tak tak 16.12 się zaręczyła), mama też w pracy, a brat jak przyszedł to wykorzystałam jego obecność do pilnowania Milenki i jeszcze porobiłam coś w domku
a w drugi dzień świąt pojechaliśmy do teściów, przy okazji jeszcze odwiedziliśmy prababcie dzieciaków, bo babcie jeszcze Milenki nie widziały! teściu mizerniutki, słaby, widać, że chory no ale staraliśmy się, żeby było normalnie, więc też było wesoło m.in dlatego, że Milena prawie wyrwała mu ten woreczek w którym zbiera mu się płyn, ona ciągnęła w swoją stronę-teściu w swoją Mati za to kazał czytać sobie książeczkę i w tym miejscu gdzie było napisane "pieniądze", kazał sobie czytać "kasiorę"-fajnie to wszystko wyszło
4.01 teściu idzie do onkologa, zobaczymy co mu dalej powiedzą!
a jeśli chodzi o kradzież, w nocy z 1 na 2 święto mieliśmy próbę kradzieży naszych materiałów co leżą na tym krytym tarasie na piętrze! ale się zdenerwowałam-złodzieje przyszli ze swoją drabiną, którą zostawili postawioną przy domku! normalnie nie wiem, jak tak można, że w święto można kogoś okraść ?! z resztą w obojetnie jaki dzień nie mieści mi się to w głowie! podejrzewam, że był to ktoś, kto mieszka w sąsiedztwie, bo nie podjechali autem, bo nie było śladów opon, zdążyli jedynie zdjąć 2 metalowe profile do płyt, które zostały oparte o dom koło drabiny, resztę przysunęli sobie bliżej krawędzi tarasu, ale nawet nie zdążyli zdjąć-wydaje mi się, że ich wypłoszyłam, bo akurat wtedy chodziłam późno spać, bo wiadomo w święta wykorzystywałam wolne i czas na układanie rzeczy w szafkach w kuchni, szłam się późno kąpać i weszłam na górę po bieliznę, bo szłam się kąpać, wtedy się chyba wystraszyli i uciekli, bo z sąsiadów nikt nam nic nie mówił, że kogoś przegonił! no ale jakieś obawy pozostały, niesmak również! wieczorem po powrocie wszystko pochowaliśmy do środka!
a przy kolejnym wpisie postaram się dodać zdjęcia kuchni i łazienki, chociaż w kuchni brakuje mi jeszcze 2 uchwytów
buziaczki