walka z burmistrzem i gminą :/
moze pamiętacie, jak pisałam, ze gmina przy wylewaniu asfaltu weszła kawałek na naszą działkę i działkę sąsiada?! razem z sąsiadem walczymy o to, aby ziemię odzyskać, nie chcemi iść na ugodę, bo oni nam przy wszystkich przyłączach robią pod górkę i po złości, też pisałam o tym, jak panu od gazu powiedzieli, że nie pozwalają na złość na przejście przez asfalt z gazem tylko musimy iść od strony drogi gruntowej
chodzi o ten kawałek:
u sąsiada jest wiekszy!
razem z sąsiadem, ten po lewo co się niedawno pobudował, uderzamy z każdej strony od gminy po starostwo, nawet rozmawialiśmy z firmą, która ten asfalt kładła!
we wtorek mąż był u starościny, babka chce nam pomóc, ale wydział dróg, robi wszystko, zeby sprawę uciszyć, bo za dużo osób by za to bekło, na czele z nadzorem budowlanym, który zrobił odbiór!
syn sąsiada jest prawnikiem i ma nam pomóc wystosować odpowiednie pismo wzywające gminę do opuszczenia naszych posesji! starościna mówiła, że moglibyśmy burmistrza podać do sądu cywilnego, no ale tego byśmy nie chcieli, mam nadzieję, ze te pisma wystarczą-zobaczymy czy i jak się pan burmistrz ustosunkuje! z naszym burmistrzem, to temat rzeka, ma już kilka spraw w sądzie, a w dodatku z tego co się słyszy, to każdemu inwestorowi, mniejszemu czy większemu robi pod górkę
a najlepiej jak w starostwie chcą wszystko polubownie załatwić, nawet proponowali, żeby nasz KierBud zrobił poprawki o ten kawałek i nawet budowy na czas uprawomocnienia nam by nie wstrzymali
osłabia mnie ten temat!
może macie jakieś rady, jak ten problem rozwiązać! mam nadzieję, ze nie macie takich doświadczeń :>
pozdrawiam :*