witam :)
żyjemy w naszym chaosie i bałaganie tydzień i już pomału zaczyna pojawiać się u mnie wqrw bo niby się tyle robi, a tu "końca nie widać, końca nie widać, nie widać, nie widać..."
trzymam się myśli, że w przyszłym tygodniu powinien pojawić się przełom, bo:
1. mają pojawić się już wszystkie meble do kuchni, co prawda pewnie jeszcze bez frontów, no ale chociaż porozkładam sibie gary na swoje miejsce-na fronty poczekam jeszcze, no ale to już nasza wina, bo późno zrobiliśmy zlecenie na wykonanie, więc się nie czepiam, tylko cierpliwie czekam więc jak się pojawią fronty, kuchnia będzie cała, jedynie stołu z krzesłami muszę się jeszcze dorobić
2. wujek kończy fugować dziś łazienkę, więc pewnie jutro powstawiają mebelki i kabinę prysznicową i będę przeszczęśliwa! i łazienka też będzie cała skończona!
3. wujek pewnie przez 2 dni da radę położyć płytki na podłodze w spiżarni i wiatrołapie, więc w spiżarence poskręcamy regały i też już porozkładać będzie można słoiczki, przyprawki itp
4. chłopaki może skończą na dniach te sufity z płyt na poddaszu, zeszlifuje się i pomaluje i w końcu będziemy mogli kłaść panele, to i może do sypialni się niedługo przeniesiemy na nasze NOWE, WIĘKSZE małżeńskie łoże
a teraz sobie pobiadolę, pomarudzę i wyrzucę z siebie złość
Liczyłam sobie wczoraj, ile potrzebujemy na ogrodzenie, bo normalnie z niektórymi ludzmi to nie można żyć w symbiozie Normalnie jeden facet łazi ze spanielem na spacer i ten pies nam łazi po posesji i szcza i sra gdzie popadnie, już mu M. spokojnie mówił, że sobie nie życzymy, żeby pies latał po naszym podwórku, a on na to, że co nam to przeszkadza, przecież nic nam to nie ujmie dziś znów była wymiana zdań, aż się wujek wtrącił, bo był świadkiem rozmowy, facet do M. że inaczej go załatwi, na to M. że on też go załatwić może, na co facet, że jest za młody, a M. na to, że on za to za stary normalnie cyrk ale jak można być takim chamem i doopkiem, że zwraca się mu stale uwagę, a on nic sobie z tego nie robi i jeszcze do nas z tekstem, że przecież tam jest chodnik, a akurat u nas jest taki myk, że przed domem nie będzie chodnika, bo pamiętacie przecież, że musimy zrobić jedynie drogę wjazdu, czyli jedynie brama będzie wgłąb podwórka, a reszta przy ulicy
A druga sprawa to Energa, normalnie przez tydzień dzień w dzień do nich dzwoniłam, bo nie mogłam podać odczytu przez internet :/ najpierw po upomnieniu, że już prawie 3 tyg czekam, aż mi na maila prześlą login, żebym mogła się zalogować na ich eboku, potem jak już dostałam login, to walczyłam, żeby podać odczyt, to się okazało, że nie mają wprowadzonych moich wszystkich danych i danych licznika, potem wyskakiwał mi błąd, okazało się, że mnie nie odblokowali i po tyg interwencji i wydzwaniania, w końcu udało się podać odczyt! normalnie szok, jaki tam mają burdel a niech tylko mi wyskoczą, że za późno podałam odczyt, to im chyba grdykę przegryzę! chociaż podczas n-tej rozmowy z panią mówię jej, że mam nadzieję, że nie będę obarczona jakimiś karami, kosztami za tą zwłokę, pani odpowiedziała mi, że nie, bo to było z ich winy i niech tak lepiej zostanie
normalnie jak już tak sobie tu marudzę i się żalę, to wurzucę z siebie pewną sprawę, nie wiem, czy Ci nasi znajomi czytają tego bloga, jak tak, to chociaż się dowiedzą co o nich i ich "przyjaźni" myślę! Tak się na nich zawiodłam, że szok, na początku budowy mówili, że nam pomogą, a do tej pory nawet palcem nie kiwnęli, ja tam nikogo do niczego nie zmuszam, bo to przecież mój dom i powinnam radzić sobie sama, ale jak M. po pracy ponad miesiąc do nich latał, żeby pomóc przy ich dachu, to człowiek nic nie mówił, tylko szedł pomóc, bo jak to oni zawsze mówią, dobre uczynki zawsze do ludzi wracają-no cóż wróciły, ale nie od nich a teraz tak filują i szpiegują nas z okien, że aż bym się po nich nie spodziewała! a najlepsze było to, że jak przewoziliśmy już tu wszystkie nasze gramoty, to jak któreś było na podwórku, czy w garażu, to jak się tylko pojawialiśmy, to Ci zaraz uciekali do domu, chyba bali się, że zagonimy ich do rozładunku i czym mnie jeszcze osłabili, był u nas facet montować barierki na górze przy schodach, żeby na górze jak będziemy już mieszkać,to żeby nikt nie spadł na dół po schodach, a ten facet to ich rodzina-jak ja się uszykowałam z małą na spacer, to Ci wysłali córkę na przeszpiegi, że niby do wujka przyszła ale byłam wkurzona, bo akurat M. nie słyszał, że ktoś puka, a drzwi otworzył mój wujek, pozwolił jej wejść, ale nie pomyślał, że ta zaraz na górę poleci! to nie mogli zadzwonić, że jak skończy, to żeby do nich przyszełd?! a co naśmieśniejsze, że teraz ta nasza "przyjaciółka" chodzi po pracy, bo pracuje w tym samym zakładzie pracy co mój M. i chodzi i rozpowiada ploty, że M. jak jest na urlopie, to znalazł sobie lepiej płatną pracę i będzie się zwalniał! normalnie ręce mi opadły! jeszcze chodzi i roznosi ploty o tym co się dzieje w pracy i że niby wie to od mojego M. a przecież on nic nie robi, nie szuka sobie nowej pracy i nie gada z "przyjaciółmi" od miesiąca, bo siedzi tylko na budowie i robi od rana do nocy! mam na nich nerwa i tyle, na razie nie chcę takich przyjaciół, którzy nastawieni są jedynie na branie! no i się na nich zawiodłam, więc kontakt i tak już mocno ograniczony ograniczam do "dzień dobry"!
to se pobiadoliłam, wywaliłam to z siebie, mam nadzieję, że mi ulży
potem zgram fotki, to może coś wieczorkiem wstawię
miłego piątku i weekendu z prawdziwymi, niezawodnymi przyjaciółmi i bliskimi! :*